czwartek, 21 maja 2015

Leszku, już pora spać

    W polityce krajów Zachodniej Europy, oraz Stanów Zjednoczonych dymisje dobrowolne i przymusowe to nic nadzwyczajnego. Wręcz przeciwnie. Jeśli któryś z polityków złoży wiele obietnic bez pokrycia, lub nie spełni sie na stanowisku kierowniczym po prostu odchodzi w cień. Najczęściej dobrowolnie, pokazuje to honor i poczucie winy. Fakt! Wszędzie występują odstępstwa od reguły, jednak kultura polityczna w tych państwach jest uplasowana na wyższym poziomie. W Polsce realia są inne. Porażki za które odpowiadają osoby wyżej postawione w partii nie wywołują u nich poczucia odpowiedzialności. Co więcej, wina spada zwykle na tych, którzy są na samym dole w hierarchii partyjnej. Codziennie słyszymy bzdurne wytłumacznia. Leszek Miller, lider Sojuszu Lewicy Demokratycznej po swojej niewątpliwej porażce w wyborach prezydenckich, obarczył winą wszystkich partyjnych kolegów. Dlaczego piszę, że to była jego porażka? To proste. Jest liderem i to lider decyduje kogo będzie wystawiał w wyborach jako reprezentanta partii. To on jest ostatnim słowem i głową w swoim ugrupowaniu. Magdalena Ogórek była skazana na porażkę już przed dniem wyborów. Spekulacje i sondaże nie dawały jej nawet minimalnych szans na conajmniej drugą turę. W sztabie wyborczym SLD także nie było pełnego poparcia. Nie jestem w stanie uwierzyć w tłumaczenia Millera, że wystawienie Ogórek było decyzją całej partii. Członkowie SLD byli świadomi tej przyszłej porażki i sygnalizowali to swojemu liderowi. Mimo to Leszek Miller postawił na swoim. Wynik był fatalny. Media przedstawiły całokształt sytuacji wyborczej, jako upadek i kryzys polskiej lewicy. Z taką opinią się nie zgodzę. Polska lewica ma się świetnie. Na jej czele stoi Ewa Kopacz i Bronisław Komorowski. PO już od dawna kreuje się na partię centro-lewicową. W końcu ktoś, kto na wszystko ma jakiś podatek i chce go przeznaczyć na różnorakie pomoce socjalne, to przedstawiciel lewicy. Platforma w swoich obietnicach, często jest bardziej lewicowa od samego SLD. Ale wracając do meritum, lider SLD powinien w momencie takiej klęski podać się do dymisji. Miejsce głowy partii, powinien zająć ktoś charyzmatyczny i reprezentujący nowe i świeże pokolenie. Oczywiście nie Grzegorz Napieralski, bo ty byłaby wymiana kubka na szklankę. Nowa osoba nie powinna być wystawiana jako kandydat na prezydenta, lecz głowa partii. Miałoby to odnowić jej wizerunek. W tym momencie lewica za sprawą mody i zrywów skrajnie prawicowych kojarzy się z byłymi komunistami. I każdy kto tak ją postrzega, nie myli się. Elity polityczne SLD to beton, który dobrze pamięta czasy PRL. Niestety Ci politycy patrzą na swoją partię przez pryzmat poprzedniego systemu, co powoduje że tak na prawdę ugrupowanie nie idzie z duchem czasu, a zaryzykowałbym stwierdzenie, że doświadcza regresu. Podsumowując sytuację SLD- drogi Leszku, może czas kupić bujane fotele i zabrać swoich kumpli na zasłużoną emeryturę? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy

O mnie

Moje zdjęcie
Młody, energiczny student z własnym i często kontrowersyjnym zdaniem. Idealista, ale też człowiek wrażliwy, z jednej strony kochający zwierzęta z drugiej pasjonujący się technologią i rozwojem świata.